BSA R10 MK II

IMG_1398

BSA R10 wiatrówka, obok której nie można przejść obojętnie, albo się ją kocha albo nienawidzi. Ma niepowtarzalny jedyny w swoim rodzaju kształt łoża ze zbiornikiem na sprężone powietrze umieszczonym od przodu. Krytycy wytykają system który nie jest oksydowany a malowany farbą proszkową, do tego regulator, z którym bywają problemy oraz  zastrzeżenia części użytkowników co do celności. Więc co w tym karabinku tak kusi?

BSA R10 to wiatrówka PCP, która powstałą w Wielkiej Brytanii jako następca modelu S10, aby zrozumieć BSA R10 trzeba spojrzeć na tę wiatrówkę właśnie z brytyjskiej perspektywy. Pamiętajmy, że w Wielkiej Brytanii wiatrówki to także broń myśliwska, używana do odstrzału królików, lub drobnych szkodników (szczury, gołębie). Dlatego trochę inna idea przyświeca projektantom typowo brytyjskich wiatrówek. Wymagamy od nich celności i regularności na dystansie do 25m typowo w kalibrze 5.5, który jest dużo skuteczniejszy w myśliwskich zastosowaniach. Dodatkowo użytkownik tej broni wykorzystuje ją często w lesie w trudnych warunkach (deszcz, wilgoć). Dlatego też BSA R10 ma wymienny kartusz, regulator gwarantujący regularne, równe strzały o stałej energii około 16J (w wersji nie FAC) i magazynek na 10 śrucin (występuje w wersji 4.5mm i 5.5mm).  Także system jest malowany, a nie oksydowany aby nie było problemu rdzy w wilgotnym środowisku. Po prostu: wygodny i niezawodny karabinek pneumatyczny do polowania na drobne szkodniki. Z tą niezawodnością początkowo różnie bywało, wersja pierwsza miała niestety choroby wieku dziecięcego (problemy z regulatorem, indeksowaniem magazynka itp). Dlatego BSA wypuściła wersję drugą MKII, w której poprawiono i usunięto szereg usterek. Odnośnie wersji II jedna uwaga, tak naprawdę wersja druga występuje w dwóch oznaczeniach pierwsza seria to wiatrówki nieoznaczane formalnie jako MKII ale mające wewnętrzną konstrukcję MKII (seria po poprawkach) oraz druga seria, która oficjalnie oznaczona jest jako MKII. Problemy występują jedynie z wersją pierwszą z początkowego etapu produkcji.

IMG_1394

Konstrukcyjnie karabinek jest rozwiązany bardzo pomysłowo. Z przodu mamy gniazdo do wkręcenia kartusza (typowo 200cm3 ale występuje wersja 600cm3). Wymiana kartusza jest bardzo prosta i zajmuje góra minutę. Należy tutaj zauważyć, że z czasem można się spodziewać konieczności wymiany o-oringu uszczelniającego kartusz w systemie.Kartusz można ładować zarówno gdy jest wkręcony w system (standardowym gniazdem dla wiatrówek BSA) lub poza systemem. Ja osobiście używam pompki Hill-a i ładuję poza systemem, do pełnego naładowania potrzeba około 5 min pompowania (trochę ćwiczeń nie zaszkodzi). Z jednego kartusza 200 cm3 naładowanego do 200 atm (producent dopuszcza 230 atm) wychodzi ponad 100 strzałów. Wydaje się dużo ale przy magazynku to zaledwie 10 serii. Magazynek BSA R10 jest 10 strzałowy (standardowy dla wszystkich wielostrzałowych modeli BSA) niestety jego cena nie należy do najniższych. Ja osobiście kupiłem wkładkę jedno strzałową. Zyskałem więcej zabawy (dłużej strzelam) oraz podobno większą celność.  Wkładka jednostrzałowa daje jeszcze jedną korzyść: szanujemy strzały, w podświadomości nie mamy założenia „jak spudłuję to przeładuję i poprawię”, każdy strzał jest oddzielnym wydarzeniem.

Strzelanie z BSA R10 jest bardzo przyjemne, przeładowanie opiera się o 4 taktowy zamek. Siłą potrzebna do przeładowania nie jest duża, indeksacja magazynka jest poprawna (nie zdarzyło mi się niepoprawne przeładowanie).  Karabinek ma regulowany spust, bardzo przewidywalny i wygodny (osobiście bardzo lubię spusty PCP firmy BSA), wyposażony w bezpiecznik manualny. Co do celności nie można mieć zastrzeżeń, dobrze dobrany śrut i na 40 metrach bez problemu kładziemy figurkę FT z kill zone 25mm. Jednym słowem BSA R10 robi to do czego został stworzony pewnie i celnie trafia w cele w odległości do 35-40m. Nie można od tego karabinka wymagać precyzji wyczynowego sprzętu do zawodów FT, nie do tego został zaprojektowany.

SCN_0001

Najbardziej kontrowersyjnym elementem jest kształt łoża. Wykonane jest z olejowanego drewna orzechowego z ciekawymi przekładkami przy kartuszu oraz  chwycie. Baka jest bardzo wyrazista, dostosowana do karabinka z lunetą. Całość jest bardzo składna, dobrze wyważona. Karabinek sam składa się do strzału. Moje BSA wyposażyłem w optykę Hawke 3-9×50, całość prezentuje się moim zdaniem bardzo ciekawie. Elementem, który wskazuje na myśliwskie przeznaczenie są fabrycznie montowane bączki do montażu paska lub dwójnogu.

BSA nie jest oczywiście bez wad. Jak każde PCP bywa trochę kapryśne. Od czasu do czasu trzeba wymienić oring butli,  warto też skontrolować regulator (nawiasem mówiąc ciekawa konstrukcja)) i sprawdzić energię. W zamian otrzymamy naprawdę ciekawy i nietuzinkowy karabinek. Nie jest to ani mega celny Steyr lub niezawodny HW100 , jednak w mojej ocenie warto go mieć. Tak jak napisałem na wstępie albo się go kocha albo nienawidzi. Ja wybrałem to pierwsze i nie żałuję ale czasami jest to trudna miłość.

 

Dodaj komentarz